wtorek, 12 marca 2013

Postne przepisy

Postne przepisy
O pożytkach z postu i zapomnianych postnych przepisach

Post. Posypanie głowy popiołem w Środę Popielcową rozpoczyna czas pokuty, umartwienia, skupienia, refleksji nad samym sobą. Czas żalu i wyrzeczenia. 40 dni wielkiej próby, walki z samym sobą, z własnymi wadami, przyzwyczajeniami, uzależnieniami. Ale czy dziś umiemy pościć? Czy potrafimy rezygnować z przyjemności ? Czy rozumiemy znaczenie wyrzeczenia? Czy znajdujemy czas na refleksję?

Basia i Henryk Piotrowscy
Barbara i Henryk Piotrowscy są szczęśliwym małżeństwem od 56 lat. Siedzimy przy stole w kuchni w ich domu przy ulicy Ryszarda i rozmawiamy o poście, o życiu,
o wyrzeczeniach. Pachnie smażona ryba w jarzynach, smakowicie wyglądają śledzie w śmietanie.

Miało być postnie, a jest pysznie.

-Pamiętam post w czasach dzieciństwa. Kiedy przychodziły dni Wielkiego Postu…. Ooo, to zaczynały się prawdziwe „suche dni”. Ani masła, ani kiełbasy ani tłuszczu, jajek, sera , ani radości za wiele- mówi pani Barbara –Obowiązkowe było w naszym domu cotygodniowe nabożeństwo Gorzkich Żali, w każdy piątek- Droga Krzyżowa. Pamiętam że zalewałam się łzami kiedy były śpiewane Gorzkie Żale. Prawdziwie chyba tylko dzieci tak potrafią przeżywać Mękę Pana Jezusa. Do dziś wspominam wieczorne czytania rozważań z wielkiego modlitewnika. Siedzieliśmy przy lampie naftowej, dorośli i dzieci, i słuchaliśmy Pamiętam to wszystko jakby było wczoraj, a działo się ponad 70 lat temu. Ale wspominam rzadko. Bo kto dziś chce słuchać o umartwieniach, wyrzeczeniach- zamyśla się pani Barbara. -Takie na przykład roraty w adwencie. Nie było siły żebym nie była. Nieraz się nie chciało wstawać tak rano- roraty były o szóstej- Ale nie było mowy żeby nie być w kościele. Kanapki w rękę i biegiem do kościoła, a potem do szkoły. Mama chodziła, ojciec, siostra, cała rodzina.

A kto dziś wie co to są suche dni ? W czasach mojego dzieciństwa suche dni – czyli dni postne- obowiązywały w środę ,piątek i sobotę na początku każdej z czterech pór roku. A już 40 dni Wielkiego Postu to było rygorystyczne poszczenie, nie tylko w piątki, czy w środy i w piątki, ale całe 40 dni były czasem wielkiego umartwienia i wyrzeczenia i ofiarowania tego Panu Bogu.

Zupa kapuściana i forszmak

-Lata wojny spędziłam jako dziecko u dziadków w Sejkowicach koło Gostynina. Dziadkowie mieli duży dom, duże gospodarstwo i 12 dzieci. Byli bardzo religijni. Babcię pamiętam zawsze z różańcem w ręku, odmawiającą pacierze, śpiewającą od świtu „Kiedy ranne wstają zorze” a na wieczór „Wszystkie nasze dzienne sprawy..” Modliła się za całą rodzinę.

Post zaczynała kwaśna zupa kapuściana z kładzionymi kluskami z tartych surowych ziemniaków. Oj, jak ja tej zupy nie lubiłam. Była strasznie niedobra. Ale już forszmak można było lubić. Forszmak to taki rodzaj babki ziemniaczanej z nadzieniem z mielonych śledzi. śledzie były wymieszane z cebulą i gotowanymi grzybami. I układało się na dno brytfanny wysypanej bułką tartą kolejno ziemniaki, na to śledzie i na górę ziemniaki i tak się całość zapiekało. U mnie w domu nadal przygotowuje się forszmak ale trochę w innej postaci- jako zapiekankę ze śledziami, grzybkami i smażoną cebulą, i naprawdę to postne a pyszne danie. Pamiętam też, że w czasie postu chleb smarowało się powidłami albo jadło maczany w oliwie. Śledzie jadło się bez śmietany z ugotowanymi w mundurkach ziemniakami bez żadnej omasty. Szczególnymi dniami była Środa Popielcowa i Wielki Piątek wtedy był post o wodzie. Piło się tylko wodę, wyjątkowo jadło się postny chleb z wodą.

Forszmak jest postnym pysznym daniem

Sens postu
-Ja sens postu widzę nie tylko w niejedzeniu mięsa- wtrąca milczący dotąd pan Henryk. -Post to każdy rodzaj umartwienia. Odmówienia sobie nie tylko przyjemności jaką jest dogadzanie podniebieniu. Ale umartwieniem może być tez niesłuchanie wesołej muzyki, nie oglądanie seriali. To składanie i dotrzymanie tych przyrzeczeń. Kiedyś wszyscy byliśmy bardziej religijni. Nie było nam trudno ani pościć, ani dotrzymywać wielkopostnych postanowień, ani chodzić do kościoła. Jako kilkulatek chodziłem na piechotę z Nowej Wsi- gdzie mieszkaliśmy do kościoła św. Kazimierza w Pruszkowie. Ścieżką koło   cmentarza, koło Żeberka… Całą okupację tak chodziłem.

Post zawsze miał dla nas jeszcze jakiś dodatkowy sens. Dodatkową intencję. Dziś też pościmy w ważnej dla nas intencji. Bo wyrzeczenie nie może być ot tak sobie. Post ma dla nas również wymierzalny sens.

Na kolanach do Częstochowy


-Czasami ciężko było tych postanowień dotrzymywać- dopowiada pani Basia. Pamiętam taką historię z czasów liceum. Szkołę średnią, a było to liceum handlowe, kończyłam w Pruszkowie, a w Grodzisku zdawałam maturę. To była matura dla 280 osób z całego województwa. Strasznie się bałam bo matura była trudna i już od początku był duży odsiew. Dopuszczono do matury tylko 200 osób. Złożyłam wtedy przyrzeczenie, że jak zdam, pójdę na kolanach do Częstochowy. Maturę zdało tylko 60 osób w tym i ja. I miałam problem co zrobić z moim przyrzeczeniem. Jak pójść na kolanach do Częstochowy. Nasz ksiądz doradził mi żeby przeszła na kolanach od pierwszej bramy do kaplicy Matki Boskiej. I szłam na kolanach. Skórę zdarłam – jak to się mówi „do żywego”, do krwi .Kolana miałam w strzępach .Piekło i bolało. Ale przyrzeczenie wypełniłam.

Panno Basiu przesyłam bilety do teatru 
-Ale zanim zdałam maturę wcześniej , bo na studniówce poznałam Henryka. - Ja już byłem po maturze, już pracowałem- wspomina pan Henryk .Poszedłem zaproszony przez Basi koleżankę .-Patrzę…Stoi taka panienka, czarnulka taka. Granatowa sukienka z białym kołnierzykiem…

-Tak, ja zawsze byłam ładnie ubrana bo mama była krawcową, wtrąca pani Basia. -Sukienka była skromna, rękawek w kimono, ale gustowna. Do tego miałam granatowe pantofelki -Stoję i patrzę- ktoś mnie ściąga wzrokiem- Patrzę, jakiś blondynek niebieskooki wpatruje się we mnie. Potem do tańca mnie zaprosił i proponuje że się spotkamy. O nie -mówię, przyszedł pan z koleżanką to proszę się z nią spotkać. Mówiłam „ na pan”, bo wtedy tak się zwracało do nieznajomych.

-Ale nie dał za wygraną. Kilka dni później - pamiętam była lekcja matematyki. Nagle koleżanka siedząca z tyłu mnie trąca i jakąś kopertkę mi podaje. Otwieram a tam bilety do teatru i bilecik tej treści :”Panno Basiu przesyłam bilety do teatru. Bardzo proszę powiedzieć mamie ze są to bilety ze szkoły.. Przyrzekam ze jest to pierwsze i ostatnie kłamstwo w stosunku do pani rodziców ale chciałbym się spotkać o siódmej przy pomniku”. Pokazałam liścik mamie i oczywiście powiedziałam prawdę. Mama mimo ze była bardzo rygorystyczna i trzymała mnie krótko- pozwoliła mi iść na to spotkanie. Spotkaliśmy się jeszcze kilka razy, ale że potem zbliżała się matura dopiero po zdaniu matury mogłam się ponownie umówić na spotkanie.

A Potem Henryka wzięli do wojska i dopiero w 1956 roku , 2 czerwca wzięliśmy ślub, I tak razem jesteśmy od 56 lat. Mamy dwie kochane córki Izabellę i Ewelinę, mamy kochane wnuki Rafała i Martynkę. Mamy dobre życie. Dobre życie z Bogiem.

„ Nie popędzaj mnie. Módl się dalej i czekaj”

-Nieraz mówię: Panie Boże dziękuję że mi dałeś taką matkę która mnie tak umocniła religijnie. Nigdy nie miałam załamania wiary.

Każdy dzień zaczynam od pacierza a kończymy wspólną modlitwą. Wieczorem modlimy się z mężem wspólnie. Bardzo to cenię, że mój mąż modli się ze mną. Sam się włączył pewnego dnia. Codziennie czytamy fragment z Ewangelii z Biblii. Wspólnie odmawiamy różaniec. Różaniec to dla mnie przepiękna, magiczna modlitwa, która może dużo dobrego zdziałać. Nieraz jak się modlimy to czuję takie wewnętrzne zadowolenie, takie szczęście. To nie jest często, ale to wspaniałe uczucie szczególnie wtedy, kiedy o coś gorąco się modlę.

Codziennie odmawiamy też Koronkę do Miłosierdzia Bożego w jednej intencji. To jest taka intencja która trwa już dłuższy czas. Pewnego dnia podczas adoracji Najświętszego Sakramentu mówię do Pana Jezusa: ”Panie Boże, ja już chyba się przestanę modlić. Ty chyba nie chcesz mnie wysłuchać”. Wychodząc z kaplicy otworzyłam na chybiła trafił taką książkę „Orędzie Miłosiernej Miłości”. Pomyślałam -może Pan Jezus coś mi przekaże. Otwieram, i aż mi skóra ścierpła, bo przeczytałam: „ Nie popędzaj mnie. Módl się dalej i czekaj”

No już wyraźniej nie mógł Pan Bóg do mnie przemówić.

I wierzę że Pan Bóg mówi do każdego człowieka, tylko trzeba umieć posłuchać .A nie ma lepszej okazji na wyciszenie i słuchanie, jak Wielki Post.40 dni które mogą zmienić nasze życie.

A dla czytelników  postne przepisy. Postne i pyszne

Forszmak czyli zapiekankami z ziemniakami, śledziami i grzybkami 

Forszmak- dawny smak na nowo odkrywany

Składniki
8-10 jędrnych filetów śledziowych
1 kg ziemniaków
4 dkg tłuszczu
10 dkg suszonych grzybów
1 opakowanie śmietany 30 proc.( może być 18.proc.)
1 całe jajko( można dać 2 a nawet 3 całe jajka)
2-3 cebule

Sól i pieprz do smaku

Wykonanie

Śledzie krótko wymoczyć i pokroić w paski. Ziemniaki ugotować w mundurkach. Obrać i pokroić w plasterki. Cebule pokroić w kostkę i podsmażyć na złoty kolor. Grzyby umyć i obgotować w małej ilości wody. Odcedzić pokroić w paski. Tak przygotowane składniki: śledzie, cebulę i grzyby wymieszać. Naczynie żaroodporne albo brytfannę wysmarować tłuszczem, posypać tarta bułką. Położyć warstwę ziemniaków, na to warstwę śledzi wymieszanych z cebulka i grzybami, kolejną warstwę ziemniaków. Całość zalać śmietaną z rozmąconym jajkiem i wywarem grzybowym. Zapiec w piekarniku 20-30 minut. Podawać na gorąco z skiszona kapustą lub inną surówką

Śledzie w śmietanie z ziemniakami
Składniki

4-6 filety śledziowe

1 cebula

1 jabłko

Pół szklanki śmietany kwaśnej 18 proc.

Pół szklanki jogurtu.

Wykonanie
Filety krótko wymoczyć, ułożyć na talerzu Śmietanę i jogurt wymieszać z odrobiną soli, pieprzu . Jabłko zetrzeć na tarce i wymieszać ze śmietaną, dodać posiekaną w kostkę cebulę. Nałożyć na filety, Najlepsze podawane z ugotowanymi ziemniakami.

Sola w warzywach 
Składniki:
pół kilograma filetów z soli lub mintaja, karmazyna
2-3 cebule,
2-3 marchewki,
1 pietruszka,
½ selera
4 łyżki koncentratu pomidorowego

2-3 dojrzałe pomidory
sól, pieprz, do smaku sok z cytryny, zioła, natka pietruszki, olej do smażenia

Wykonanie

Warzywa i ścieramy na tarce o grubych oczkach Pomidorki parzymy wrzątkiem, ściągamy skórkę i kroimy na kostkę, cebulę zaś w talarki i wszystko razem dusimy pod przykryciem na patelni. Pieprz, sól i zioła dodajemy w trakcie duszenia. Na końcu dodajemy koncentrat- ilość do smaku. Filety rybne kroimy na równe kawałki, skrapiamy sokiem z cytryny, posypujemy pieprzem i solą, panierujemy jajkiem i mąką.. Usmażoną rybę można na 5-10 minut włożyć do uduszonych warzyw i poddusić na małym ogniu, żeby „przeszła smakiem”. Posypać zielona natką. Można podawać na ciepło i na zimno. W obu wersjach bardzo dobra

Smacznego !






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz